Praca jednego z szefów w klubie piłkarskim to trudna rola łowcy talentów. Niczym węszyciel szuka talentów piłkarskich, czyli młodych zawodników, których można korzystnie „kupić” na przyszłe potrzeby klubu. Te znalezione talenty mają później stanowić o potencjale klubu ale też muszą być przygotowani na duży wysiłek, gotowi do ciągłego rozwoju. Często taki poszukiwacz talentów piłkarskich jest porównywalny do zwykłego poszukiwacza skarbów.
Uczestnicząc w imprezach sportowych siedzi na trybunach, by wytropić jakiegoś utalentowanego młodego zawodnika. Następnie analizuje nagranie z meczu, by bliżej przyjrzeć się danej osobie. Gdy w końcu upatrzy sobie taką osobę, to musi ona być jeszcze poddana specjalnym testom medycznym, również testowi charakteru. I być może ostatecznie wyłania się w końcu piłkarz, który zostawia innych w cieniu, staje się coraz lepszy, nabiera coraz większej popularności, a klub z czasem zarabia na nim potężne pieniądze. Nakład czasu i pracy jaki kluby piłkarskie poświęcają na wychowanie i wytrenowanie dobrego zawodnika jest przeogromny. Pomimo tego, wielu z kandydatów odpada często już na etapie testów.
Jak to dobrze, że Bóg postępuje z ludźmi zupełnie inaczej. On nie szuka, by później klasyfikować i segregować. Bóg nie prowadzi również rankingów i transferów, nie analizuje też „za i przeciw” ani też nie pozostawia u siebie wyłącznie najlepszych, najszybszych, najbardziej utalentowanych. Akurat jest całkiem odwrotnie gdyż Bóg wybiera właśnie słabych, wzgardzonych, niskiego rodu, prostych, ale równocześnie nie odrzuca szlachetnych, mądrych czy poważanych. Bóg nikogo nie odrzuca ale przyjmuje każdego, nie zważając na jego szczególne zalety i przymioty. Bo tak naprawdę człowiek nie jest obdarzony przecież niczym czym mógłby Bogu zaimponować. Zdolności, talenty, doskonała prezencja czy pieniądze nie mają przed Bogiem żadnej wartości. Wiara nie opiera się bowiem na mądrości ludzkiej lecz wyłącznie na mocy Bożej!