„Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość, te trzy: największa z nich jest miłość". (1 Kor 13, 13).
Tą konkluzją apostoł Paweł zamyka argumentację zawartą w tzw. Hymnie o miłości (1 Kor. 13). Umieszcza go pomiędzy rozdziałami poświęconymi darom Ducha Świętego. Ostatni werset rozdziału 12-tego zapowiada temat miłości jako „drogę jeszcze doskonalszą”, a pierwszy 14-tego rozpoczyna się od słów: „dążcie do miłości”. Nasze poznanie, wiedzę, obdarowanie darami Ducha Świętego i uczynki zestawia z miłością.
Czy jesteśmy zdolni zrozumieć przesłanie o miłości? Apostoł używa metafory zwierciadła na wykazanie nam jak cząstkowe i niewyraźne mamy rozumienie tych spraw. Zaznacza, że pełnia poznania będzie naszym udziałem, gdy staniemy w Królestwie Niebieskim twarzą w twarz z Bogiem. Zwierciadło w I wieku było kawałkiem polerowanego metalu, nie dość doskonałym dla oka jak choćby najtańsze dziś lusterko z supermarketu. Szkło było znane i służyło m.in. do szklenia okien, ale nie dawało tej transparentności co dziś. Zwierciadło, o którym pisze Paweł ma jeszcze tę wadę, że nie daje nam właściwego punktu odniesienia. Od wieków ludzie szukali go wysoko ponad głowami.
Obserwując misję polskiego astronauty zachwycamy się widokami z międzynarodowej stacji kosmicznej (ISS), poruszającej się na niskiej orbicie okołoziemskiej (400 km n.p.m.), okrążającej Ziemię 16 razy na dobę z prędkością ponad 28.000 km/godz. To pierwsza prędkość kosmiczna równoważąca grawitację ziemską. Druga, ok. 40.000 km/godz., pozwala uciec z orbity w stronę Księżyca czy Marsa. Część z nas będzie zaskoczona, że pierwszych wyliczeń dokonał Isaak Newton na przełomie XVII - XVIII w. i że już ponad 2.300 lat temu Eratostenes z Cyreny, wykorzystując geometrię, wyliczył odległość ziemi od Księżyca i Słońca oraz obwód Ziemi. Ich wiedza i przenikliwość umysłu budzą nasz respekt. Tym bardziej poprzez ich cząstkową wiedzę uświadamiamy sobie jak niepojęty jest dla nas geniusz Stwórcy. Nasz ludzki punkt odniesienia pozwala na zrozumienie tylko ułamka tego, co poznamy w Królestwie Bożym, „twarzą w twarz”?
Koryntianie nie byli uczonymi i nie mieli świadomości swych braków. Brakowało im też duchowej dojrzałości. Skłonni byli bardziej do pogoni za darem mówienia językami czy prorokowania niż do wiary czynnej w miłości (Gal 5, 6). Apostoł przypominam im to, podając przykłady aktywnej miłości: „… jest cierpliwa, dobrotliwa, nie zazdrości, nie jest chełpliwa, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, nie raduje się z niesprawiedliwości…” (1 Kor 13, 4-6a). To wyższy poziom doskonałości. Pozwala zrozumieć, że na nic nam się nie przyda nawet wiara przenosząca góry ani dar języków, które wobec braku miłości brzmią głucho i niepotrzebnie jak cymbały w pogańskich świątyniach - podobnie jak wszelka cząstkowa wiedza o kosmosie i najbardziej nawet spektakularne osiągnięcia nauki.
Cóż po proroctwach, gdy będę oglądać Boga twarzą w twarz; po wiedzy, gdy wszystkie zjawiska w świecie zrozumiem; cóż po językach, gdy wszyscy jednakowo będziemy uwielbiać Pana?! Każde nasze poznanie ma swoje ziemskie ograniczenie i swój kres. Jedynie miłość nie! Ona jest inna! Ona nigdy nie ustanie (1 Kor 13, 8 ). Człowiek bez miłości jest jak czarna dziura w kosmosie, podobnie przyciągający wszystko do siebie jak jej silne pole grawitacyjne zapobiegające wydostaniu się nawet światła. Nic nie jest w stanie się wydostać na zewnątrz dla drugiego człowieka z kogoś, kto nie żyje miłością. Ktoś taki przeczy przykazaniu, które w Mt 22 przywołuje Pana Jezus, mówiąc o miłości do bliźniego i miłości do Boga. Człowiek bez miłości jest sam dla siebie bóstwem. Dlatego przeciwieństwem miłości nie jest w nas tylko nienawiść, zawiść, niechęć czy obojętność wobec potrzebującego. Jest nim przede wszystkim nasze nadymanie się (1 Kor 13, 4), czyli nasza pycha. Ona potrafi sprawić, że jesteśmy zdolni do pozoru miłości, do jej udawania, do nieszczerego budowania własnego wizerunku wobec ludzi: „I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże (1 Kor 13, 3).
Patrząc na rozgwieżdżone niebo warto pomyśleć o Bogu, który wszystko uczynił jako dobre, w harmonii, użyteczne, z przeznaczeniem dla człowieka jako najwspanialszego dzieła stworzenia. Dostrzegając Jego miłość jako Stwórcy, budzimy w sobie miłość do innych, wchodząc na drogę doskonałości. Tak, miłość jest największą z cnót. W niej odnajdujemy punkt odniesienia do zrozumienia wszystkiego, co dla nas stworzył Bóg. Głośmy Ewangelię czynami! „Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością” (1 Jan 4, 8 ). Miłością, która za nas umarła i i dla nas zmartwychwstała.
1 Kor 13:
(1) Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. (2) Gdybym posiadał dar przemawiania z natchnienia Bożego i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał taką, żebym mógł góry przenosić, a miłości bym nie miał, niczym jestem. (3) Gdybym cały swój majątek rozdał na żywienie ubogich i własne ciało wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże. (4) Miłość jest cierpliwa, uprzejma jest. Miłość nie zazdrości, nie przechwala się, nie unosi się pychą, (5) nie zachowuje się nietaktownie, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, (6) nie pamięta złego, nie cieszy się z nieprawości, lecz raduje się z triumfu prawdy. (7) Miłość wszystko znosi, każdemu wierzy, każdemu ufa, wszystko przetrzyma. (8 ) Miłość nigdy nie ustaje, chociaż dar przemawiania z natchnienia Bożego zaniknie, chociaż dar modlenia się w obcych językach przeminie, chociaż wiedzy zabraknie. (9) Niedoskonała jest nasza wiedza, niedoskonałe nasze przemawianie z natchnienia Bożego. (10) Gdy przyjdzie życie doskonałe, niedoskonałe zniknie. (11) Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, myślałem jak dziecko, rozumowałem jak dziecko. Gdy stałem się dojrzałym człowiekiem, pozbyłem się cech dziecinnych. (12) Teraz widzimy niejasno jak w zwierciadle, potem zobaczymy bezpośrednio - twarzą w twarz. Teraz poznaję częściowo, potem poznam [całkowicie], tak jak sam jestem poznany. (13) Teraz ważne są trzy rzeczy: wiara, nadzieja, miłość. A z nich największa jest miłość.