"Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie,
Który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu,
Lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługii stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem,
Uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej" (Flp 2)
Oczywiście ten czas jest szczególny, wydaje mi się, że to co wydarzyło się w Wielki Piątek i w Niedzielę Wielkanocną to absolutnie fundamentalne sprawy, dotyczące naszej wiary ale i tego co dotyczy przyszłości każdego z nas. Biblia opisuje te wydarzenia nie tylko jako ewangeliczny zapis historii stricte dotyczący tamtych wydarzeń. Jest o tym mnóstwo fragmentów w Starym Testamencie – wtedy mówimy o tym jako o proroctwach. Jest o tym też mnóstwo fragmentów w Nowym Testamencie, poza samymi Ewangeliami – wtedy mówimy o tym jako o nauce. I właśnie ten fragment, który cytuję, jest też taką nauką, w której apostoł Paweł kieruje się najpierw bezpośrednio do ludzi, by już po chwili przejść do konkretnego przykładu, który ma być dla nas wzorem do tego, by tę naukę jak najlepiej zrozumieć.
Gdy przeżywamy mękę i śmierć Chrystusa mało kto jednak zastanawia się akurat wtedy nad usposobieniem Chrystusa. Obejrzałem mnóstwo filmów różnej produkcji i z różnych lat opisujących wydarzenia z Golgoty i zawsze wtedy na pierwszy plan wysuwały się tu ten ogrom bólu i cierpienia, które wiele razy wyciskały z oczu łzy, mimo, że przecież każdy kto znał historię Jezusa Chrystusa wiedział, że już po kilku dniach nie będzie po bólu i cierpieniu najmniejszego śladu, że historia ta zakończy się najwspanialej jak tylko można było sobie wyobrazić, i że zamiast łez będzie ogromna radość bo Chrystus zmartwychwstał, bo pokonał diabła i śmierć, bo my wszyscy dzięki temu zyskaliśmy nieśmiertelność.
Ale dziś choć przez chwilę pomyślmy o usposobieniu Chrystusa. Czytamy, że jako człowiek nie upierał się zachłannie przy tym, by być równym Bogu, a przecież najzwyczajniej w świecie Nim był i mógł okazać to praktycznie w każdym dowolnym momencie. Jako człowiek miał do spełnienia inną misję, niż że tak powiem „obnoszenie się ze swoją boskością” wśród ludzi, często wręcz ukrywał się przed tłumem, który chciał wszem i wobec ogłosić Go królem. Potrafił smucić się i zapłakać, przyjął na siebie wszystko co było wolą Bożą, mimo że samemu będąc Bogiem miał wszelką moc by do tego nie dopuścić albo by np. znaleźć inny, mniej bolesny dla siebie sposób na ostateczne rozprawienie się z szatanem. Czytamy więc dalej, że wyparł się samego siebie, można powiedzieć, że z ogromu potęgi i władzy zachował na ziemię tylko miłość i miłosierdzie i tym się podczas swojej ziemskiej misji posiłkował. Dla nas jest to nauka, byśmy nie korzystali źle ze swojej pozycji społecznej, czy to w pracy czy w społeczeństwie, czy w jakiejkolwiek sytuacji. Chrystus pokazuje nam jakiego mamy być usposobienia, mimo, że przecież miał niewyobrażalnie inną rolę do spełnienia na świecie niż nasza rola. Podczas przepięknego kazania na górze kiedy wymienia tzw. osiem błogosławieństw wskazuje wyraźnie jak mamy żyć by choć w małej części móc być do Niego podobni i tym samym móc podobać się Bogu.
Chrystus uniżył się i był posłuszny aż do śmierci krzyżowej – dał się publicznie wychłostać, obnażyć, odbyć męczącą drogę na Golgotę, by tam zostać zabitym w jeden z chyba najbardziej okrutnych sposobów. A jednak gdy modlił się przed tymi wydarzeniami powtarzał „Nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”. To dla nas nauka by pamiętać, że czasem nasza modlitwa może nie zostać wysłuchana i wtedy nie obwiniajmy za to Boga, nie obrażajmy się na Niego, bądźmy posłuszni Jego woli, nie mówmy wtedy: "Boże dlaczego", "Boże jak mogłeś", "Boże gdzie byłeś". Swego czasu krążył taki mem w Internecie, w którym na ławce siedział Chrystus i jakiś człowiek. I człowiek ten pyta Jezusa „jak możesz pozwalać by na świecie było tyle zła, nieszczęścia, wojen, śmierci itd. – Chrystus odpowiada krótko: ciekawe, bo właśnie miałem zapytać ciebie o to samo…
Poznajemy usposobienie Chrystusa zaraz po tym, jak apostoł Paweł nawołuje nas do jedności. Czyli po kilku wersetach jakby pokazuje nam, uczy nas jak można do tego dojść, jak to osiągnąć. Nie żyję może na świecie jakoś przesadnie długo ale nie pamiętam, by kiedykolwiek wcześniej naród polski był bardziej podzielony niż obecnie. Paweł znakomicie uczy nas jak sobie z tym radzić – zwróć swój wzrok na Jezusa, jak śpiewamy w jednej z pieśni.
Niech ta śmierć Chrystusa, którą w tym okresie wspominamy, niech każda pojedyncza sekunda jego cierpień i męki, nie pójdzie nigdy na marne. Niech nasze życie, w ilości takiej jak Bóg nam ofiarował, też ma jak najmniej straconych chwil. Boże przepraszam Cię że również za mnie musiałeś przejść tak wiele cierpienia i w końcu umrzeć na krzyżu. Boże z całego serca dziękuję ci, że chciałeś zrobić to właśnie dla mnie.