Jerozolima pragnęła widzieć Jezusa. Jezus pragnął wstąpić do Świątyni.
Wśród mieszkańców trwało powszechne oczekiwanie: przyjdzie czy nie na święto Paschy (Jan 11, 56). Greccy pielgrzymi nawet prosili apostoła Filipa „… chcemy Jezusa widzieć” (Jan 12, 21). W tym samym czasie arcykapłani i faryzeusze wydali rozkaz zobowiązujący każdego do powiadomienia władz o Jego przybyciu (Jan 11, 57). Chcieli Go bowiem aresztować i zabić. Jakże odmienne były nastroje wśród ludu, który się do Jezusa garnął (Łk 19, 48)!
Pan właśnie przybył z Jerycha, gdzie uzdrowił Bartymeusza (Mr 10, 46) i gdzie odwiedził Zacheusza celnika (Łk 19, 5). Droga, która wynosi 27 km, była męcząca, bo Jerycho leży w depresji – 270 m, a Jerozolima na wypiętrzeniu + 750 m. Przewyższenie wynosi więc ok. 1 km. To różnica poziomów porównywalna z przejściem z centrum Zakopanego na szczyt Giewontu. Dlatego Pan zatrzymał się, by odpocząć u przyjaciół w Betanii: Łazarza, Marty i Marii, która Go namaściła drogocennym olejkiem jako zapowiedź Jego pogrzebu (Jan 12, 1-3. 7). Stamtąd do Świątyni było nie więcej niż 2-3 km. Do Paschy pozostało sześć dni (Jan 12, 1).
Następnego dnia posłał uczniów, aby przyprowadzili Mu osiołka. Dlaczego go odwiązujecie? – zapytali właściciele (Łk 19, 33). Nie protestowali, gdy usłyszeli że dla Pana. Uczniowie wymościli grzbiet źrebięcia swoimi płaszczami. Jezus wyruszył w stronę Bramy Pięknej (zwanej też Złotą), która prowadziła od wschodu na teren Świątyni. Ludzie wyszli Mu naprzeciw rzucając na drogę swe płaszcze (Mt 21, 8) i gałęzie palm (Jan 12, 13). „Hosanna!” – „Wybaw, proszę!” wołał tłum. Ludzie komentowali „To jest prorok Jezus, ten z Nazaretu Galilejskiego” (Mt 21, 11).
A tymczasem do Świątyni wkraczał Król nad królami. Jak zapowiedział prorok Zachariasz ponad 500 lat wcześniej:
„Wesel się bardzo, córko syjońska!
Wykrzykuj, córko jeruzalemska!
Oto twój król przychodzi do ciebie,
sprawiedliwy on i zwycięski,
łagodny i jedzie na ośle,
na oślęciu, źrebięciu oślicy” (Za 9, 9).
Spodziewali się wyzwoliciela od Rzymian. Dlatego wołali „Hosanna!”. Może myśleli, że odbuduje Królestwo Izraela tak jak dwa wieki wcześniej Machabeusze... Ale Pan Jezus nie obrał drogi do pałacu Piłata ani do pałacu Heroda, nie uwięził ich i nie dokonał przewrotu politycznego. Wszak nie wjeżdżał konno jak typowy wódz. Nawet nie na ośle, a na oślęciu. I nie przybył, by wszczynać wojnę a po to, by zaprowadzić pokój (Za 9, 10). A gdy wszedł na dziedziniec Świątyni, przegnał stamtąd handlarzy, wekslarzy i kupujących, i rzekł „Dom mój będzie nazwany domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców (Mt 21, 13-14). Tymczasem, dzieci śpiewały „Hosanna!” – „Wybaw, proszę!”. Oburzyli się arcykapłani i uczeni w Piśmie, że w Świątyni dzieci wołają do Jezusa jak do Mesjasza. „Z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę?” – odpowiedział Pan zgorszonym (Mt. 21, 16). To powiedziawszy wrócił do Betanii. Przez kolejne dni będzie przychodzić do Świątyni, by nauczać.
Przyglądając się wydarzeniu sprzed prawie 2.000 lat pamiętaj, że wielu zwycięzców, królów, sułtanów i cesarzy wkraczało do Jerozolimy, ale nikt tak jak Pan Jezus. Jedni konno, z oddziałami wojska. Inni z orszakiem, paradnie, jak cesarz niemiecki Wilhelm II w 1898 r., dla którego wykuto specjalną bramę. W XV wieku przybył tam również sułtan osmański Sulejman Wspaniały, by odbudować mury Jerozolimy, Doprowadził do świetności także Bramę Piękną, ale potem kazał ją zamurować, gdy usłyszał od rabinów, że nie tylko Jahwe nią przeszedł (Ez 44, 1-3), aby zamieszkać w Świątyni, ale także Mesjasz ma nią wejść, gdy przyjdzie czas. Do tego nie mógł dopuścić – tak jak kiedyś Herod i Piłat. I tak Brama pozostaje do naszych czasów zamurowana. Dla pewności sułtan kazał przed Bramą założyć muzułmański cmentarz, wiedząc, że Mesjasz przechodząc musiałby zaciągnąć nieczystość. Jeden zwycięzca wyróżnia się jednak spośród wszystkich – brytyjski gen. Edmond Allenby, który w grudniu 1917 r. zatrzymał się przed Bramą Jafską ze swoimi kawalerzystami. Zsiadł z konia, zdjął czapkę i nakazał to samo swoim żołnierzom, mówiąc, że wojsku nie wypada wjeżdżać konno do miasta, do którego Pan Pokoju wjechał na oślęciu.
Jakże niestały był lud jerozolimski skoro ledwie kilka dni po głośnym „Hosanna!” wołał już: „Uwolnij Barabasza!” i krzyczał: „Ukrzyżuj Go!” Lud którego oczekiwań nie spełnił Król na oślęciu. Herod z Piłatem dostrzegli w nim uzurpatora do zajętego tronu a arcykapłani zagrożenie dla swojej zwierzchności nad sprawami religii.
Czy Ty też zawiodłeś się na Jezusie jak oni, bo nie spełnił Twoich poleceń? A może odrzucasz Go, bo jest zagrożeniem dla Twojej pozycji, kariery, niemoralności? A może nie pasuje do Twojego życia, bo jest wobec Ciebie wymagający? A może uważasz, że warto by to i owo w Ewangelii poprawić, by nie odstawała od politycznej poprawności?
Pomyśl, czy aby na pewno Pan Jezus wjechał jako Twój Król do Twojego serca? Otworzyłeś je na oścież? Rzuciłeś Mu pod nogi swój płaszcz, marynarkę, ulubiony pulower, przyzwyczajenia, pragnienia, wyobrażenia o tym jak powinno wyglądać Twe życie? Zawołałeś Mu „Hosanna!” - z nadzieją, że wybawi Cię od całej nędzy, którą właśnie sobie uświadomiłeś? Obudź się! Pan wkracza na dziedziniec Twojej świątyni (1Kor 3, 16). On chce w niej zamieszkać (Jan 14, 23). Otwórz mu swoją Bramę Piękną i godnie powitaj! Żyj w pokoju - szatan zwyciężony!