Psalm 73, czyli o powodzeniu bezbożnych
Czy grzech, wątpliwości duchowe, słabość, czy nawet brak ufności Panu pojawiają się w życiu wierzącego? Psalmista mówi, że prawie się potknął i niemal poślizgnął w swoim myśleniu (w. 2) pomimo tego, że jest świadomy jak dobry jest Bóg dla Izraela (w. 1). My także możemy się potknąć, a nawet przewrócić. Uświadamia nam to Pierwszy List Jana: „Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z niego robimy i nie ma w nas Słowa jego.” (1Jan 1:8-10).
Psalmista zaufał Panu, wierzy Mu, ale jednocześnie są w nim wątpliwości: jak to możliwe, że ci którzy czynią zło i nie boją się Pana prosperują, podczas gdy on nie? Dlaczego więc powinien wystrzegać się grzechu i ufać Panu, skoro tamtym lepiej się żyje?
Po przeczytaniu całego psalmu jasno widzimy, że ostatecznie Bóg osądza tych, którzy nie boją się Jego imienia. A jednocześnie jest twierdzą dla tych, którzy przyznają się do swoich błędów, nawracają się i powierzają się Jego miłosierdziu. I choć psalmiście daleko do doskonałości, to jednak jego historia wiary została ujęta w Księdze Psalmów, aby nas pouczać i budować duchowo.
Dlaczego psalmista zmienia zdanie? Co rozwiewa jego wątpliwości? Staje w obecności Boga. Tak. Wchodzi do świątyni (w. 17). Dla Żydów obecność Pana w namiocie zgromadzenia a potem w świątyni nie była abstrakcyjną koncepcją. Ona była realna i namacalna. Chwała Pana wypełniała to miejsce. Chwała w języku hebrajskim określa również znaczenie osoby, do której przynależy. Królewską chwałą jest to, jaką monarcha posiada władzę. Natomiast Chwałą Pana jest cała pełnia tego kim jest.
To sam Pan zamieszkał w świątyni. Nie było Go tam jednak, gdy zdecydował się opuścić niepokornych Izraelitów skazanych na wygnanie do Babilonu. Wcześniej, Jego obecność towarzyszyła Izraelitom w zwycięskiej bitwie, gdy Mu ufali niosąc ze sobą Arkę. Ale gdy polegali na sobie, niesiona przez nich Arka była niezamieszkanym pustym przedmiotem nie mogącym uchronić przed klęską.
Psalmista nie staje się doskonały, ale „Chociaż ciało i serce moje zamiera, to jednak Bóg jest opoką serca mego i działem moim na wieki” (w. 26). Pan użył tego chwiejnego, wątpiącego, omylnego psalmisty, by ukazać swoją chwałę w jego słabości. Widzimy, że Pan z radością używa kruchych glinianych naczyń (2Kor 4, 7) i nadłamanych trzcin (Iz 42, 3), czyniąc je na powrót użytecznymi i prostymi. Nie powołuje doskonałych, ale takich, którzy potrzebują Jego wsparcia, jak niestałego Piotra, czy fanatycznego Szawła, który już jako Paweł pisze szczerze w Liście do Rzymian: „Otóż, gdy chcę czynić dobrze, narzuca mi się zło. W moim wewnętrznym człowieku zachwycam się Prawem Bożym. Lecz w moich członkach dostrzegam inne prawo. Walczy ono przeciwko Prawu, za którym opowiada się mój rozum, i bierze mnie w niewolę prawa grzechu, rządzącego w moich członkach. Nędzny ja człowiek! Kto mnie wybawi z tego ciała śmierci?” (Rz 7, 22-24).
Bóg. To On wyzwala od grzechu i śmierci. I to On zmienia każdego z nas, zapisując swoje prawo w naszych sercach, abyśmy odmienili nasze myślenie, zdając się na Niego. Czy psalmista po doświadczeniu obecności Pana zmienił swoje myślenie? Z pewnością, tak. Czy stał się już niezachwianym doskonałym Jego wyznawcą? Nie.
Pewnie nie raz i nie dwa - pomimo naszych starań - popełnimy grzech, zaniedbanie czy zwątpimy. Pamiętajmy, że tak dzieje się zawsze, gdy przestajemy doświadczać obecności Pana. Wypełnijmy nią każdy dzień naszego życia!
*
Psalm 73
(1) Psalm Asafowy. Zaiste, dobry jest Bóg dla tego, kto prawy, Dla tych, którzy są czystego serca.
(2) Co do mnie - omal nie potknęły się nogi moje, omal nie pośliznęły się kroki moje,
(3) bo zazdrościłem zuchwałym, widząc pomyślność bezbożnych.
(4) Albowiem nie mają żadnych utrapień, zdrowe i krzepkie jest ich ciało.
(5) Znoju śmiertelników nie doznają i nie spadają na nich ciosy, jak na innych ludzi.
(6) Przeto pycha jest ich naszyjnikiem, a przemoc szatą, która ich okrywa.
(7) Obnoszą się dumnie ze swą otyłością, serce ich jest pełne złych myśli.
(8 ) Szydzą i mówią przewrotnie, wyniośle przechwalają się grabieżą.
(9) Przeciwko niebu podnoszą gęby swoje, a język ich pełza po ziemi.
(10) Dlatego lud mój zwraca się do nich i nagannego nic w nich nie znajduje.
(11) I mówią: Jakożby mógł dowiedzieć się Pan? Czy Najwyższy wie o tym?
(12) Oto takimi są bezbożni: zawsze szczęśliwi, gromadzący bogactwa.
(13) Czy więc na próżno w czystości zachowywałem serce moje i w niewinności obmywałem ręce moje?
(14) Albowiem co dzień znoszę ciosy i jestem smagany każdego rana.
(15) Gdybym pomyślał: będę tak mówił, jak oni, to byłbym zdradził ród twoich dzieci.
(16) Chciałem to tedy zrozumieć, lecz niezwykle trudne mi się to wydało,
(17) dopókim nie dotarł do tajemnic Bożych i nie zrozumiałem kresu ich.
(18) Zaprawdę, stawiasz ich na śliskim gruncie, strącasz ich w zagładę.
(19) Jakże nagle niszczeją, znikają, giną z przerażenia.
(20) Jak pierzcha sen, gdy się człowiek budzi, tak Ty, Panie, gdy się ockniesz, wzgardzisz ich mrzonkami.
(21) Gdy rozgoryczone było serce moje, a w nerkach czułem kłucie,
(22) Byłem głupi i nierozumny, byłem jak zwierzę przed tobą.
(23) Bo przecież jam zawsze z tobą; Tyś ujął prawą rękę moją.
(24) Prowadzisz mnie według rady swojej, a potem przyjmiesz mnie do chwały.
(25) Kogóż innego mam w niebie, jeśli nie ciebie? I na ziemi w nikim innym nie mam upodobania!
(26) Chociaż ciało i serce moje zamiera, to jednak Bóg jest opoką serca mego i działem moim na wieki.
(27) Bo oto ci, którzy oddalają się od ciebie, zginą: wytracasz wszystkich, którzy nie dochowują ci wierności.
(28) Lecz moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją, aby opowiadać o wszystkich dziełach twoich.