„Czyż to nie jest syn cieśli? Czyż matce jego nie jest na imię Maria, a braciom jego Jakub, Józef, Szymon i Juda? I gorszyli się z niego. A Jezus rzekł im: Nigdzie prorok nie jest pozbawiony czci, chyba tylko w ojczyźnie i w swoim domu”. (Mt 13, 55-57)
Także dzisiaj wielu ludzi wie coś o Jezusie Chrystusie. Niejeden uważa się nawet za chrześcijanina. Jednak nie powierzają Mu swojego życia i przyszłości.
Między wiedzą lub poznaniem z jednej strony, a wiarą lub zaufaniem z drugiej strony, jest olbrzymia różnica. Ktoś określił to kiedyś następującym zdaniem: „Wielu ludzi jest chrześcijanami lecz jedynie w głowie, a nie w sercu”. Mogę wiedzieć, co to znaczy być chrześcijaninem, jednocześnie nie wierząc z całego serca w Chrystusa, nie przeżywając nawrócenia do Boga, nie będąc prawdziwie uratowanym.
Jako dziecko zwiedzałem okręt ratunkowy. Wszedłem na pokład, słuchałem o różnych sposobach pomocy ludziom w niebezpieczeństwie na morzu, zadziwiałem się mocą silników. Wiedziałem prawie wszystko o tym statku, jednakże w tym momencie okręt ten nie musiał mnie ratować – stał spokojnie w porcie, ja zaś nie znajdowałem się w niebezpieczeństwie utonięcia.
Gdybym jednak przebywał na pokładzie tonącego statku, jakże bardzo życzyłbym sobie pomocy tego okrętu ratunkowego. Byłby on moją jedyną nadzieją na ocalenie. Z jaką ulgą schroniłbym się w nim i jakże byłbym szczęśliwy, gdyby mnie uratował. Wtedy nie tylko wiele wiedziałbym na jego temat, ale musiałbym całkowicie powierzyć mu samego siebie.
Niezależnie od tego, czy wiem mało, czy dużo o Chrystusie – nie daje mi to jeszcze zbawienia. Muszę w Niego uwierzyć i oddać Mu swoje życie – dopiero wtedy będę uratowany. Jak mówi Biblia „Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony” (Dz 16, 31).