Kościół Chrześcijan Baptystów - Al. Piłsudskiego 11, 35-074 Rzeszów

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.

Kościół Chrześcijan Baptystów

w Rzeszowie

a group of sheep grazing in the snow
25 grudnia 2024

Witaj Zbawco!

Święto Narodzenia Pańskiego
Wspominamy narodzenie Pana ze świadomością, że nie rodzi się na nowo w Betlejem, bo przecież zasiada na tronie w Królestwie Niebios. Przeżywamy ten radosny czas, śpiewając wśród wielu kolęd także i te słowa: „Ach witaj, Zbawco, z dawna żądany! Tyle tysięcy lat wyglądany. Na Ciebie króle, prorocy. Czekali, a Tyś tej nocy nam się objawił”. Po pierwsze: „Witaj, Zbawco!”, po drugie: „żądany” i po trzecie: „wyglądany”.
Izrael rozumiał konieczność przyjścia Mesjasza. Jedni uważali, że jest potrzebny, by na wzór Mojżesza, Gedeona czy Machabejczyków uratował ich naród od zewnętrznych wrogów jako król zasiadający na jerozolimskim tronie. Inni rozumieli, że prawdziwy Mesjasz przyjdzie tak, jak zapowiada Słowo Boże już na samym początku, gdy Bóg w Edenie zwraca się do szatana: „I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą, między twoim potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę” (Rdz 3, 15). Przez cały Stary Testament Bóg poprzez proroków uzmysławia ludowi potrzebę przyjęcia zbawienia, tj. przebaczenia grzechów i uwolnienia od śmierci oraz nadzieję nowego lepszego życia w bliskości z Bogiem: „ Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni” (1Kor 15, 22). Izrael oczekiwał zbawienia.
Prorok Izajasz mówi o Mesjaszu, że „według sprawiedliwości będzie sądził biednych i według słuszności rozstrzygał sprawy ubogich na ziemi” (Iz 11, 4). Prorok Jeremiasz dodaje: „Będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi” (Jer 33, 15). Zachariasz, ojciec Jan Chrzciciela, w „mocarnym Zbawicielu” zapowiada wejście na drogę pokoju (Łk 1, 69). A anioł Gabriel do Marii wygłasza znamienne słowa: „będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a jego królestwu nie będzie końca” (Łk 1, 32) jako „Król królów i Pan panów” (1Tm 6, 15).
Jakże wielu średniowiecznych królów próbowało umocnić swoją władzę, wywodząc ją rzekomo od tronu Chrystusa. Wielu z nich właśnie 25 grudnia wybrało na datę koronacji: Karol Wielki w 800 r., Otton III w 983 r., Mieszko II w 1025 r., Wilhelm Zdobywca w 1066 r., Bolesław Śmiały w 1076 r. i krzyżowiec Baldwin I, król Jerozolimski w 110 r. Żaden z nich jednak nie przyniósł swojemu ludowi trwałego pokoju ani prawdziwej sprawiedliwości tak jak i wcześniej nie uczynili tego żydowscy królowie przed niewolą babilońską.
Dlatego Mesjasz „z dawna żądany” był tak upragniony, potrzebny, niezbędny, konieczny. Prorocy nauczali, że tylko on może wyzwolić lud dzięki obdarowaniu przez Boga. Izajasz oznajmia: „Albowiem dziecię narodziło się nam, syn jest nam dany i spocznie władza na jego ramieniu, i nazwą go: Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju” (Iz 9, 5). Gdy przyszedł na świat, uniżając się do bycia człowiekiem, urodził się skromniej niż ci najbiedniejsi, bo został położony w żłobie pośród zwierząt. Jakże niedorzeczne wobec tego faktu są słynne lukrowane szopki krakowskie, z których wielu Polaków jest dumnych! Miejsce narodzin Króla królów było bowiem oburzające, urągające godności kogokolwiek. I powitali Go nie monarchowie a zwykli pasterze ciekawi prawdziwości tego, co powiedział im anioł. A po ośmiu dniach napełnieni Duchem Świętym staruszkowie Anna i Symeon wielbili Boga w Świątyni za „Światłość, która oświeci pogan, i chwałę ludu Twego izraelskiego” (Łk 2, 32) i cieszyli się, że na ich oczach przychodzi na świat Zbawiciel „tyle tysięcy lat wyglądany”. Magowie ze Wschodu pytali: „Gdzie jest ten nowo narodzony król żydowski?..., i upadłszy, oddali mu pokłon, potem otworzywszy swoje skarby, złożyli mu w darze złoto, kadzidło i mirrę” (Mt 2, 2, 11) na znak przyjścia na świat Króla, Arcykapłana i Męczennika. „Ach, witaj, Zbawco!”.
Jak wielkie jest w nas pragnienie pokoju inspirowane osobą Jezusa niech świadczy historia zwana rozejmem bożonarodzeniowym. W 1914 r. po kilku miesiącach walk, pod Ypres w Belgii, pruski żołnierz w wieczór wigilijny zaintonował w okopie „Stille nacht”. Głosy Prusaków były słyszane w transzejach Anglików na wprost, którzy podjęli melodię, śpiewając „Silent night”. Do nich dołączyli Francuzi i Belgowie ze swoją „Douce nuit”. Tego samego wigilijnego wieczoru powychodzili z kryjówki na rozdzielającą ich ziemię niczyją, okazując sobie gesty przyjaźni i nie zważając na plany swoich cesarzy, królów i prezydentów, którzy wydali im rozkaz zabijania się nawzajem. Pogrzebali we wspólnej mogile poległych żołnierzy, odczytali Psalm 23, a potem rozegrali mecz piłki nożnej. Rozejm ostatecznie zakończył się po kilku dniach. Ustał też śpiew. Nikt nie nucił już „Cichej nocy” w żadnym języku. Skończyły się święta. Trzy miesiące później pruski chemik Fritz Haber właśnie tam po raz pierwszy w historii zastosował gaz bojowy, masakrując przeciwnika.
A gdyby ludzie odwrócili się od podszeptów szatana, zwracając swe myśli nie ku dzieciątku w wigilijnej szopce, a ku Królowi królów? I zamiast przepisanych tradycją rytuałów machinalnie wykonywanych co roku, posłuchali Jego słów: „Szukajcie wpierw Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dane” (Mt 6, 33) i uwierzyli Mu, że „… Królestwo Boże jest pośród was” (Łk 17, 21)?
 
arak